Umundurowanie dla tramwaju-muzeum

Nieużywany komplet umundurowania motorniczego byłej linii tramwaju 42 został ofiarowany przez 59-letniego rzgowianina Sławomira Kaźmierczaka. Ofiarodawca przekaże również służbową czapkę i buty. Sławomir Kaźmierczak przepracował w MPK 44 lata, z tego 35 lat jako motorniczy. Za pięć miesięcy idzie na emeryturę. Z tego powodu postanowił przekazać pamiątki tramwajowi - muzeum w Rzgowie.
- Kiedy jeździłem w latach 80. tramwajem 42, wypaliła się żarówka w sygnalizacji świetlnej na wysokości ul. Ogrodowej – wspomina S. Kaźmierczak. – Tę sygnalizację uruchamiał przejeżdżający tramwaj. Z powodu awarii nie zauważył go pan Kubicki powożący właśnie  furmanką. Chociaż mogłem w tym miejscu jechać z prędkością tylko 10 kilometrów na godzinę, to jednak sam, niespodziewany dźwięk uruchomionego hamulca szynowego spłoszył konia. Skończyło się na przestraszeniu zwierzęcia. Ja tymczasem poszedłem szukać telefonu u znajomych. Dwóch z nich – Zbyszek i Krzysztof  wymieniło żarówkę w sygnalizacji, więc MPK nie musiało już nikogo wysyłać do Rzgowa.

- Innym razem, w nocy ciężarówka pozostawiona nieroztropnie na torowisku w rejonie mostu na Nerze uniemożliwiała mi całkowicie przejazd. Tu była linia jednokierunkowa. Poprosiłem o pomoc przypadkowego pasażera, który z tyłu wagonu pomagał mi cofać się grubo ponad trzy kilometry do ul. Skrajnej.

Jak wspomina pan Sławomir, zapamiętał mieszkańców Rzgowa jako bardzo wyrozumiałych i spokojnych pasażerów. Dotyczyło to sytuacji, kiedy usterka uniemożliwiała dalszą jazdę. Kiedy tylko było to mozliwe, w sytuacjach awaryjnych zabierał pasażerów uszkodzonym pojazdem, aby mogli dojechać w kierunku Łodzi, gdy sam musiał  skręcić do zajezdni.

Kiedyś prowadził zabytkowy tramwaj z 1895 roku w Lutomiersku. Jechał nim burmistrz Rzgowa Mateusz Kamiński. Pan Sławomir z dumą opowiada , że do tej pory jeździł 47 typami tramwajów. Z łezką w oku wspomina Rzgów sprzed kilku dekad, kiedy ruch uliczny - zwłaszcza nocą - był znikomy. Wtedy mógł pozostawić na noc tramwaj „zaparkowany” 50 metrów od rodzinnego domu na ul Rudzkiej.  

Tekst i fot. Włodzimierz Kupisz
Proszę określić gdzie leży problem:
Proszę wpisać wynik dodawania:
=
Link
Proszę wpisać wynik dodawania:
=