Jesteśmy im winni pamięć

W Rzgowie pisarz i dziennikarz Błażej Torański był gościem Gminnej Biblioteki Publicznej w środę, 14 września 2022 roku.  B. Torański przedstawił swoją najnowszą książkę pt. „Kat polskich dzieci. Opowieść o Eugenii Pol”. Gospodynią wieczoru autorskiego była dyr. GBP Anna Malinowska.
Autor przyznał, że „Kat polskich dzieci” to kontynuacja „Małego Oświęcimia”, książki, która została sprzedana już w 30 tysiącach egzemplarzy w ciągu niespełna dwóch i pół roku. Obie książki dotyczą obozu koncentracyjnego w Łodzi przy ul. Przemysłowej dla nieletnich Polaków. Przez obóz przewinęło się 2-3 tysiące młodych więźniów, z których zmarło lub zginęło dwustu. Obóz był ukryty przed wzrokiem mieszkańców za trzymetrowym płotem, a tak w ogóle znajdował się w… getcie żydowskim.

Do obozu trafiały nastolatki, a doraźnie nawet niemowlęta. Wystarczyło mieć polskie pochodzenie, żeby znaleźć się w baraku, gdzie groził głód i bicie. Większość więźniów stanowiły sieroty po patriotach polskich i dzieci z kręgów inteligencji. Niektórych wyłapała policja, bo ukradli Niemcowi jabłka z sadu, a ktoś inny nosił walizki na dworcu katowickim w zamian za napiwek.

Załoga obozu liczyła od 40 do 60 żołnierzy Waffen SS, inwalidów wojennych, Ukraińców, Białorusinów, zdrajców polskich, którzy podpisali volkslistę, a trafił się nawet 1 Chorwat. Jedynie dwoje strażników doczekało natychmiastowej kary przez powieszenie. Szczególnym przypadkiem była strażniczka obozowa Eugenia Pol.

Ta bezwzględna kapo pochodziła z Ozorkowa – matka była Polką. Oboje rodzice podpisali volkslistę. Dzięki temu mieli lepsze zaopatrzenie kartkowe, jednak zawsze jest coś za coś. Pola dostała obowiązkowe skierowanie do pracy - właśnie do obozu przy ul. Przemysłowej.  Stała się trybem w maszynie do torturowania fizycznego i psychicznego, głodzenia, zabijania dzieci na raty. Skupiła wokół siebie „gwardię przyboczną”, grupkę bezwzględnie oddanych dzieci, które tylko w ten sposób mogły myśleć o życiu w nieco lepszych warunkach i mieć szansę na przetrwanie.

Kapo Eugenia po wojnie rozpłynęła się w tłumie. Pracowała kilkanaście lat w żłobku, należała do Związku Bojowników o Wolność i Demokrację, ba, zaufano jej na tyle, że nawet opiniowała wnioski ofiar nazizmu do związku. W ówczesnym Muzeum Ruchu Rewolucyjnego w Łodzi przy ul. Gdańskiej uczestniczyła w spotkaniach przy herbacie i ciastkach – trudno uwierzyć, że w takich okolicznościach wciąż nierozpoznany kat spotykał się z ofiarami. Trafiła przed sąd dopiero w 1972 roku.  Błażej Torański przestudiował m. in. 28 tomów akt sądowych, zawierających zeznania 77 świadków zbrodni popełnionych przy ul. Przemysłowej. Pojedyncze osoby, cieszące się w obozie specjalnym, lepszym traktowaniem  ze strony strażniczki zeznawały na jej korzyść.

Sąd skazał ja na 25 lat więzienia, odsiedziała 19 lat. Na starość trafiła do DPS na Zarzewie, gdzie zginęła w następstwie potrącenia przez samochód.

Wśród pytań zadawanych autorowi książki było i takie o cel pisania takich okrutnych książek po 78 latach po tamtych wydarzeniach. Czy może to raczej ma to związek ze staraniami o odszkodowania od Niemiec? Błażej Torański, od kilku lat specjalizujący się dokumentalistyce, dał do zrozumienia, że tamtym ofiarom należy się przywrócenie do pamięci. Do obecnej chwili przeżyło już tylko kilkanaście osób – byłych więźniów. W powszechnej świadomości ul. Przemysłowa nie kojarzy się z cierpieniami Polaków. Autor doświadcza tego na codziennych spotkaniach autorskich w różnych częściach Polski.

Tekst i fot. Włodzimierz Kupisz
Proszę określić gdzie leży problem:
Proszę wpisać wynik dodawania:
=
Link
Proszę wpisać wynik dodawania:
=